Nadaktywny umysł: 21 dniowy program wewnętrznego spokoju

Umysł

Umysł potrafi być jak nieustannie pracujący silnik – analizuje, planuje, porównuje, komentuje. Choć pomaga nam przetrwać i funkcjonować w świecie, coraz częściej staje się źródłem wewnętrznego chaosu, napięcia i zmęczenia. Zamiast być naszym sprzymierzeńcem, przejmuje kontrolę nad życiem, nie pozwalając nam naprawdę odpocząć ani poczuć pełni chwili. A przecież spokój, którego szukamy, nie znajduje się w kolejnych myślach, ale poza nimi. Ten 21-dniowy program to zaproszenie do powrotu do siebie – do przestrzeni ciszy, obecności i głębokiego ukojenia. Krok po kroku nauczysz się, jak wyciszyć umysł, odzyskać wewnętrzny balans i uczynić z niego sługę, a nie pana.

„Wszystko, czego naprawdę szukasz, znajduje się poza umysłem.” — Adyashanti

To zdanie prowadzi nas wprost do sedna duchowego przebudzenia. Umysł jest niesamowitym narzędziem – potrafi analizować, planować, rozwiązywać problemy, tworzyć koncepcje. Ale gdy próbujemy za jego pomocą znaleźć szczęście, sens życia, miłość, wolność czy spokój – błądzimy. 

Umysł nie zna tych jakości, bo one nie należą do świata konceptów. One nie są czymś, co można „zrozumieć” albo „osiągnąć” przez rozmyślanie. One są doświadczeniem – bezpośrednim, intymnym, głęboko obecnym.

Adyashanti, jak wielu nauczycieli duchowych, wskazuje, że prawdziwe spełnienie nie pochodzi z myśli, teorii ani idei. Przychodzi, gdy porzucamy ciągłą potrzebę analizy, kontroli, oceniania. 

Gdy przestajemy identyfikować się z wewnętrznym narratorem, który komentuje wszystko jak sportowy komentator życia. Wtedy pojawia się przestrzeń. Cisza. Obecność. 

I to właśnie tam – w tej ciszy, w tym „pomiędzy” myślami – zaczynamy odczuwać to, czego szukaliśmy całe życie. Pokój, który nie zależy od okoliczności. Miłość, która nie ma przyczyny. Sens, który nie potrzebuje definicji.

To dlatego wszystko, czego naprawdę szukamy, znajduje się poza umysłem. Nie w przyszłości, nie w osiągnięciach, nie w doskonałym planie. Ale tu i teraz – w obecności, w byciu, w ciszy, która nie potrzebuje komentarza. 

Umysł może być pięknym sługą, ale kiedy staje się panem, odcina nas od tej głębokiej prawdy. Tylko wychodząc poza niego – nie w walce, ale w świadomym nienadążaniu za nim – możemy dotknąć tego, co prawdziwe.

Świadoma uważność

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:

Świadoma uważność: Umysł małpy i umysł mnicha

W tym artykule zgłębimy różnicę między „umysłem małpy”, pełnym rozproszeń i chaosu, a „umysłem mnicha”, skupionym i spokojnym. Dowiedz się, jak praktyka uważności może przekształcić twoje myśli, redukując stres i wprowadzając harmonię do codziennego życia. Poznaj techniki, które pomogą ci zapanować nad swoim umysłem i osiągnąć pełnię świadomości.

Umysł jako narzędzie przetrwania

Umysł, z perspektywy ewolucyjnej, nie został zaprojektowany po to, byśmy byli szczęśliwi, spokojni czy spełnieni. Jego podstawową funkcją od zarania dziejów było jedno: zapewnić nam przetrwanie. 

I choć dziś nie musimy już uciekać przed tygrysem szablozębnym ani walczyć o jedzenie każdego dnia, struktura i mechanika działania naszego mózgu nie zmieniły się tak szybko, jak świat wokół nas. Nadal działamy w dużej mierze według starych, ewolucyjnych wzorców. Umysł został tak ukształtowany, by wciąż wypatrywać zagrożeń, przewidywać ryzyko i analizować otoczenie – na wszelki wypadek.

To właśnie dlatego nasz umysł funkcjonuje jak wewnętrzny radar. Skanuje teraźniejszość i przyszłość w poszukiwaniu potencjalnych zagrożeń – fizycznych, społecznych, emocjonalnych. W epoce prehistorycznej oznaczało to dostrzeżenie drapieżnika w gąszczu lub niebezpiecznego członka plemienia. 

Dziś natomiast ten sam radar widzi zagrożenie w prezentacji przed zespołem, w nieodczytanej wiadomości od partnera, w niezadowoleniu szefa czy w niepewnej przyszłości zawodowej. Dla umysłu nie ma większej różnicy – wszystko może być potencjalnym niebezpieczeństwem. Każda niepewność, każdy brak kontroli staje się bodźcem do zwiększonej aktywności.

Umysł działa więc jak system ostrzegania: przewiduje, porównuje, ocenia, symuluje przyszłość i analizuje przeszłość – nie po to, by nam szkodzić, ale by nas uchronić. 

Niestety, to ciągłe „co jeśli?” i „co mogłem zrobić inaczej?” szybko zamienia się w nadaktywność, lęk, a nawet paraliż decyzyjny. Zwłaszcza w świecie, który jest przeciążony informacją i stawia ogromne wymagania psychiczne. Umysł nie nadąża z przetwarzaniem, ale też nie potrafi przestać. Nie zna przycisku „pauza”, bo nigdy nie był do tego zaprogramowany.

W rezultacie często stajemy się niewolnikami naszego własnego myślenia. Żyjemy w ciągłym napięciu, porównywaniu, planowaniu, analizie, nie potrafiąc już rozpoznać, że to nie my myślimy, ale że myśli nami rządzą. 

Dopiero gdy zrozumiemy, że umysł jest narzędziem, a nie tożsamością, zaczynamy odzyskiwać wolność. On nie jest zły – jest po prostu przestarzałym mechanizmem, który musi zostać oswojony, zaktualizowany i zaproszony do współpracy z naszym głębszym „ja”, które nie żyje w lęku, lecz w obecności.

Umysł

Umysł ciągle żyjący w przeszłości lub przyszłości

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że natura umysłu to bycie w „tu i teraz”, bo przecież każda myśl pojawia się właśnie w chwili obecnej. Ale paradoksalnie — choć umysł istnieje w teraźniejszości, to funkcjonuje głównie poprzez odniesienia do przeszłości i przyszłości. 

Z naukowego punktu widzenia, to wynik zarówno ewolucyjnego przystosowania, jak i funkcjonowania naszej neurobiologii — zwłaszcza pracy układu limbicznego, kory przedczołowej i sieci domyślnej (default mode network, DMN).

Umysł nie „lubi” chwili obecnej, ponieważ w niej nie ma problemu do rozwiązania. Tymczasem główną funkcją naszego mózgu – rozwijaną przez tysiące lat – było przewidywanie zagrożeń i podejmowanie decyzji zwiększających szanse przetrwania. Z tej potrzeby narodziła się funkcja planowania, analizowania doświadczeń, tworzenia strategii. 

Dla mózgu „tu i teraz” nie ma znaczenia dopóki nie niesie informacji o potencjalnym zagrożeniu. W efekcie, jeśli nie występuje realne niebezpieczeństwo w danej chwili, umysł szuka go gdzie indziej – w wspomnieniach i w przewidywaniach.

Praca sieci domyślnej (DMN) doskonale to ilustruje. Jest to układ neuronalny, który aktywuje się wtedy, gdy nie jesteśmy skoncentrowani na żadnym konkretnym zadaniu — na przykład w czasie odpoczynku lub snucia marzeń. 

To właśnie DMN odpowiada za naszą zdolność do autorefleksji, wyobrażania sobie przyszłości, analizowania przeszłości, kreowania scenariuszy, porównywania się z innymi czy myślenia o sobie jako o odrębnej jednostce w czasie. 

W momencie, gdy chcemy praktykować pełną obecność, aktywność DMN spada — a w zamian wzrasta aktywność sieci zadaniowej (task-positive network), odpowiedzialnej za świadomą uwagę. Jednak dla umysłu przyzwyczajonego do nieustannego przetwarzania, taka zmiana jest niewygodna, wręcz niepokojąca.

W praktyce oznacza to, że umysł nie zna siebie bez narracji. Potrzebuje opowieści – „ja i moja historia”, „ja i moje plany”, „ja i moje błędy” – żeby potwierdzać swoje istnienie. W chwili obecnej, która po prostu jest, bez przeszłości i przyszłości, umysł czuje się bezsilny. 

Nie może się czegoś uchwycić, niczego kontrolować. A kontrola – nawet pozorna – daje złudzenie bezpieczeństwa. Chwila obecna to przestrzeń, w której nie ma czego naprawiać ani przewidywać. To stan czystej obecności, który wykracza poza język, koncepcje i analizy.

To dlatego tak wiele osób odczuwa lęk lub dyskomfort, gdy próbują „zatrzymać się” w tu i teraz. Wystarczy usiąść na chwilę w ciszy — a natychmiast pojawia się napięcie, niepokój, wewnętrzny monolog. Umysł próbuje zająć się czymś, bo nie wie, jak być bez treści. Dla niego bycie w ciszy i obecności to prawie jak… śmierć.

Czy więc natura umysłu to bycie w chwili obecnej? Nie – natura umysłu to przetwarzanie informacji. To świadomość (czyli to, co obserwuje umysł) zakorzeniona jest w teraźniejszości. Umysł zaś – jako funkcja biologiczna – działa najlepiej, kiedy ma coś do zrobienia: coś do zrozumienia, naprawienia, zaplanowania. Jest jak komputer bez pauzy – dopóki nie nauczymy się go wyłączać, będzie pracował bez końca.

Dlatego praktyki takie jak medytacja, uważność czy kontemplacja nie są naturalne dla umysłu, ale są naturalne dla świadomości. I to w nich uczymy się odzyskiwać przestrzeń między tym, co się dzieje, a tym, co myślimy na ten temat. 

Wracamy z iluzorycznego czasu — do rzeczywistości chwili obecnej, która jest jedynym momentem, w którym naprawdę żyjemy.

Umysł

Jak nauczyć się wyłączać umysł tak by stał się naszym sługą a nie panem

To pytanie sięga sedna praktyk duchowych, psychologii uważności oraz współczesnej neuronauki. Chodzi o coś więcej niż technikę – chodzi o nowy sposób bycia.

Umysł jest jak komputer – niezwykle precyzyjny, skuteczny, ale kompletnie pozbawiony samoświadomości. Sam z siebie nie wie, kiedy przestać działać. Zawsze będzie „myślał”, chyba że zostanie świadomie zatrzymany lub przekierowany.

Problem w tym, że większość ludzi identyfikuje się z umysłem – z jego treścią, narracją, analizami, wspomnieniami. A kiedy myślisz, że jesteś swoimi myślami, to oddajesz nad sobą władzę czemuś, co działa automatycznie, reaktywnie i często kompulsywnie.

Wtedy umysł nie jest już twoim sługą. Staje się tyranem.

Więc… jak wyjść z tej iluzji? Jak odzyskać wolność i sprawczość?

1. Zrozumieć, że nie jesteś swoim umysłem

To pierwszy krok – radykalny i głęboki. Jesteś świadomością, która posiada umysł. Umysł to narzędzie, a nie tożsamość.

Zacznij obserwować, co się dzieje w twojej głowie tak, jakbyś słuchał czyjegoś monologu. Nie oceniaj, nie tłumacz, nie wdawaj się w dialog. Po prostu patrz, jakbyś oglądał film. Z czasem zrozumiesz, że myśli pojawiają się same – bez twojej zgody. Pojawiają się i znikają. I to nie ty je tworzysz, tylko je rejestrujesz.

Ten dystans to początek wolności.

2. Ćwiczyć przerwy w myśleniu – zamiast „wyłączać”, tworzyć przestrzeń

Nie chodzi o to, by na siłę wyłączać umysł – bo to często kończy się frustracją. Lepiej uczyć się tworzyć przestrzeń między myślami, a z czasem ta przestrzeń się rozszerzy.

To można trenować:

  • Oddychaj świadomie – skup się wyłącznie na oddechu. Nie kontroluj go, tylko obserwuj. Wdech… wydech… i nic więcej.

  • Zatrzymuj się w ciągu dnia na mikro-pauzy – 30 sekund bez sięgania po telefon, bez robienia czegokolwiek. Patrz, czuj, oddychaj.

  • Używaj zmysłów, by zakotwiczyć się w „tu i teraz” – co czuję na skórze? Jakie dźwięki słyszę? Co widzę, bez interpretowania?

Kiedy skupiasz się na doświadczaniu, a nie na analizowaniu, umysł milknie.

3. Medytacja – laboratorium wolności od umysłu

Regularna medytacja to najlepsza szkoła dla uczynienia umysłu twoim sługą. Nie chodzi o siedzenie w „lotosie” gdzieś na górze, ale o praktykę obserwacji bez angażowania się.

Wybierz jedną z prostych metod:

  • Medytacja oddechu – licz oddechy od 1 do 10 i z powrotem. Gdy się rozproszysz – wróć do początku.

  • Medytacja dźwięku – wsłuchuj się w otaczające dźwięki bez ich nazywania.

  • Medytacja otwartej obecności – pozwól wszystkiemu być takim, jakie jest. Nic nie rób, tylko zauważaj.

Na początku umysł będzie się buntował, nudził, krzyczał. Będzie prowokował cię myślami: „To bez sensu”, „Nie potrafisz”, „Zrób coś produktywnego”. To tylko ego broni się przed utratą władzy.

4. Nie wierz każdej myśli – sprawdzaj, czy jest użyteczna

Nie chodzi o to, by zatrzymać wszystkie myśli. Chodzi o to, by nauczyć się je przesiewać. Zadawaj pytania:

  • Czy ta myśl mnie wspiera, czy osłabia?

  • Czy ta analiza coś wnosi, czy to tylko stary nawyk?

  • Czy potrzebuję to wiedzieć teraz, czy to tylko przymus?

To praktyka metapoznawcza – patrzenia na myśli, a nie z ich perspektywy.

5. Odzyskaj ciało – umysł milknie, gdy jesteś ucieleśniony

Umysł działa głównie w oderwaniu od ciała – żyje w abstrakcji, planach, wspomnieniach. Im bardziej wracasz do ciała, tym bardziej uciszasz mentalny szum.

  • Ruch: joga, taniec, powolne chodzenie – ale uważne.

  • Uziemianie: kontakt z naturą, bosymi stopami, zapachami, strukturą rzeczywistości.

  • Uważne jedzenie: bez telefonu, bez TV, po prostu smakując życie.

Ciało żyje zawsze tu i teraz. Nie zna przyszłości ani przeszłości. Ono jest.

6. Ogranicz karmienie umysłu – digital detox i higiena poznawcza

Umysł karmi się bodźcami. Im więcej mu dajesz, tym bardziej się nakręca. Aby był sługą – musisz mu dawkować treści.

  • Wyłącz powiadomienia.

  • Spędzaj część dnia offline.

  • Unikaj multitaskingu – rób jedną rzecz na raz.

Zadbaj też o jakość informacji: więcej książek, mniej scrollowania.

7. Zaprzyjaźnij się z ciszą – nie uciekaj od pustki

Wielu ludzi boi się wyciszenia, bo wtedy pojawia się… nic. A to „nic” umysł interpretuje jako zagrożenie. Dlatego warto trenować obecność z tą pustką. Bo w niej dzieje się coś niezwykłego – odzyskujesz kontakt ze sobą. Cisza nie jest brakiem – ona jest pełnią bez hałasu.

Nie chodzi o to, by umysł uciszyć raz na zawsze. Chodzi o to, by wiedzieć, kiedy go używać, a kiedy po prostu być.

Umysł

21-dniowy program: Świadoma pauza

Zasady programu:

  • Praktykuj codziennie rano lub wieczorem (lub w obu porach).

  • Prowadź dziennik obserwacji – zapisuj doświadczenia, myśli, emocje.

  • Jeśli zapomnisz – wracaj bez poczucia winy. To też część procesu.

  • Nie oczekuj efektów od razu – obecność nie jest celem, lecz praktyką.

Tydzień 1 – Obserwuj umysł, nie walcz z nim

Dzień 1Zacznij zauważać myśli
Usiądź na 5 minut. Obserwuj, jakie myśli się pojawiają – nie angażuj się w nie. Zauważaj je jak chmury na niebie. Nazwij: „planowanie”, „analiza”, „wspomnienie”.

Dzień 2Nie jesteś swoimi myślami
Zapisz w dzienniku: „Które myśli powtarzają się najczęściej?”. Obserwuj ich ton: wspierające, krytyczne, lękowe? Kto tak naprawdę „mówi” w mojej głowie?

Dzień 3Uważny oddech – powrót do tu i teraz
Skup się przez 5 minut wyłącznie na oddechu. Wdech. Wydech. Gdy odpłyniesz – wróć. Nic więcej. Uważność to akt powrotu, nie perfekcji.

Dzień 4Zmysły jako kotwica
Znajdź 5 minut w ciągu dnia, by świadomie widzieć, słyszeć, czuć. Bez interpretowania. Co widzisz? Jakie zapachy czujesz? Jak czuje się twoje ciało?

Dzień 5Myśl to nie fakt
Zapisz 3 natrętne myśli i zadaj każdej pytanie: „Czy to na pewno prawda? Czy muszę w to wierzyć?”. Naucz się patrzeć z dystansu.

Dzień 6Cisza jako przestrzeń
Usiądź w ciszy na 10 minut. Bez muzyki, telefonu, czytania. Tylko cisza. Jak się z tym czujesz? Czego boisz się w milczeniu?

Dzień 7Ciało – twój sprzymierzeniec
Zrób uważny spacer bez telefonu. Skup się na krokach, zapachu powietrza, odczuciach w nogach. Im więcej ciała – tym mniej chaosu w głowie.

 

Tydzień 2 – Wchodzenie w przestrzeń obecności

Dzień 8Obecność w codziennych czynnościach
Zrób coś prostego (np. zmywanie, jedzenie, mycie zębów) w 100% uważnie. Nie spiesz się. Zauważ każdy ruch. Obserwuj, jak umysł się rozprasza – i wracaj.

Dzień 9Nie reaguj automatycznie
Gdy poczujesz impuls, by zareagować emocjonalnie – zatrzymaj się. Weź 3 oddechy. Czy możesz odpowiedzieć inaczej? Z większą świadomością?

Dzień 10Uwolnij się od opinii umysłu
Wybierz dziś jedną sytuację i spróbuj nie oceniać. Nie mów sobie: „To dobre/złe, lepsze/gorsze”. Zamiast tego: „To po prostu jest”.

Dzień 11Obecność w relacji
Podczas rozmowy z kimś bądź naprawdę obecny. Patrz w oczy. Słuchaj bez planowania odpowiedzi. Zauważ, kiedy umysł cię rozprasza.

Dzień 12Medytacja „Jestem obecny”
Powtarzaj w ciszy słowa: „Jestem obecny… Jestem… Jestem…”. Nie dopowiadaj „kim”. Pozostań tylko z poczuciem bycia. Trwaj w tym 5–10 minut.

Dzień 13Odłóż telefon na 2 godziny
Zrób cyfrowy detoks. Nie sięgaj po telefon przez 2 godziny. Zauważ, co się dzieje z tobą bez rozpraszaczy. Co umysł ci oferuje w zamian?

Dzień 14Obserwacja reakcji emocjonalnej
Gdy pojawi się emocja (np. złość, niepokój), nie reaguj. Zatrzymaj się. Zlokalizuj ją w ciele. Obserwuj jak fale – nie osądzaj.

 

Tydzień 3 – Zakotwicz się w świadomości

Dzień 15Dziennik obecności
Zapisz 3 momenty z ostatniego dnia, w których byłeś naprawdę obecny. Jak się wtedy czułeś? Co było inaczej?

Dzień 16Obserwuj głos ego
Zauważ, kiedy twój umysł porównuje, ocenia, chce mieć rację. Nadaj temu głosowi imię („Krytyk”, „Lęk”, „Kontroler”) – to nie jesteś Ty.

Dzień 17Wdzięczność jako zakorzenienie
Zapisz 5 rzeczy, za które jesteś wdzięczny w tej chwili. Nawet najdrobniejsze. To zmienia percepcję umysłu z „braku” na „obfitość”.

Dzień 18Pauza między bodźcem a reakcją
W ciągu dnia ćwicz wstrzymanie impulsu. Zanim coś powiesz, zanim napiszesz wiadomość – weź 1 oddech. Pozwól się poprowadzić obecności, nie schematom.

Dzień 19Trening świadomego „nie-myślenia”
Siądź w ciszy i obserwuj przestrzeń między myślami. Gdy się pojawi – nie łap jej. Zostań w tej ciszy. To przestrzeń, w której mieszka wolność.

Dzień 20Zamknij dzień w ciszy
Wieczorem usiądź w ciemności na 10 minut. Nie analizuj dnia. Po prostu bądź. Obserwuj ciało, oddech, przestrzeń.

Dzień 21Podsumowanie: kim jestem bez myśli?
Usiądź i zapytaj: „Kim jestem, gdy nie myślę?”. Nie próbuj odpowiedzieć intelektualnie. Pozwól, by odpowiedź przyszła jako odczucie istnienia.

 

Po zakończeniu programu:

Gratulacje! Przeszedłeś proces, który zmienia jakość życia. Od teraz możesz:

  • kontynuować te praktyki w wybranej formie,

  • stworzyć własny rytuał obecności,

  • wracać do dowolnego dnia, gdy czujesz, że umysł znów przyspiesza.

Pamiętaj: nie chodzi o „osiągnięcie obecności”, ale o powrót do niej – raz za razem, z łagodnością, z uważnością, z życzliwością.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:

Meta-świadomość: Klucz do głębszego samopoznania

W tym artykule odkryjesz, jak refleksja nad własnymi myślami, emocjami i stanami umysłu pozwala na lepsze zrozumienie swojej wewnętrznej natury. Poznasz techniki i praktyki, które wspierają rozwój meta-świadomości, prowadząc do bardziej świadomego i autentycznego życia. Dowiedz się, jak meta-świadomość może stać się kluczem do głębszego samopoznania i trwałej transformacji osobistej.

Podsumowanie

Nadmierne myślenie to subtelny i podstępny mechanizm kontroli, który wielu z nas traktuje jak tarczę ochronną przed nieprzewidywalnością życia. 

Kiedy wpadamy w wir analizowania, planowania i rozkładania wszystkiego na czynniki pierwsze, mamy poczucie, że jesteśmy przygotowani – że zapanowaliśmy nad chaosem, że nic nas nie zaskoczy. W rzeczywistości jednak to, co wydaje się ochroną, staje się więzieniem. Myślenie przestaje być narzędziem – staje się przymusem.

Umysł, kierowany lękiem przed nieznanym, próbuje za wszelką cenę przejąć kontrolę. A skoro nie jest w stanie kontrolować samej rzeczywistości – bo życie jest nieprzewidywalne, zmienne, pełne niespodziewanych zakrętów – to przynajmniej kontroluje naszą percepcję tej rzeczywistości. 

Kreuje symulacje, przewiduje najgorsze scenariusze, nieustannie ocenia i porównuje. W ten sposób tworzy iluzję, że „jesteśmy gotowi”. Że jeśli wszystko dokładnie przemyślimy, to nic nas nie zaboli, nie rozczaruje, nie zaskoczy. To forma obrony – jednak bardzo kosztowna.

Kosztem jest brak spokoju. Brak obecności. Brak kontaktu z własnym ciałem, z intuicją, z tu i teraz. Nadmierne myślenie staje się murem oddzielającym nas od życia – z jednej strony daje iluzję bezpieczeństwa, z drugiej odcina nas od autentycznego doświadczania. 

Zamiast czuć, obserwować i reagować elastycznie, my – analizujemy. Zamiast być w relacji – rozkminiamy ją. Zamiast działać – tkwimy w niezdecydowaniu, w „jeszcze muszę to przemyśleć”.

Co ciekawe, im więcej próbujemy kontrolować – tym bardziej jesteśmy kontrolowani. To paradoks. Umysł, który miał nam służyć, zaczyna nami rządzić. To on decyduje, co mamy czuć, jak reagować, czym się martwić. To on ustawia nasze priorytety, ogranicza spontaniczność, tłumi zaufanie. I właśnie dlatego tak wielu ludzi mówi o tym, że czują się „uwięzieni w głowie”, że nie potrafią „odpuścić”.

Warto uświadomić sobie, że za tym całym mechanizmem leży lęk – lęk przed porażką, przed byciem zranionym, odrzuconym, niekochanym. Nadmierne myślenie to strategia ucieczkowa. Aż do momentu, gdy zauważymy, że ta strategia nie działa. Że kontrola nie przynosi ulgi. Że myślenie nie przynosi odpowiedzi. I że prawdziwe poczucie bezpieczeństwa nie bierze się z analiz, lecz z wewnętrznego zakotwiczenia – w ciele, w obecności, w zaufaniu do procesu życia.

Nie chodzi o to, by uciszyć umysł raz na zawsze, jakby był wrogiem, którego trzeba pokonać. Umysł sam w sobie nie jest problemem – jest narzędziem, niezwykle użytecznym, gdy służy właściwemu celowi. Problem zaczyna się wtedy, gdy zaczynamy się z nim utożsamiać, gdy staje się naszym panem, nieustannie analizującym, planującym i oceniającym głosem w głowie. Cisza nie polega na jego całkowitym wyłączeniu, ale na odzyskaniu wolności – wyboru. 

Wolności, by w odpowiednim momencie używać myślenia do rozwiązywania zadań, a w innym – zrzucić z siebie ciężar analiz i po prostu być. Być tu i teraz, bez potrzeby kontrolowania rzeczywistości, bez przymusu rozumienia wszystkiego. 

Gdy odzyskujemy tę zdolność, życie staje się prostsze, bardziej klarowne, a spokój wewnętrzny nie czymś odległym, ale naturalnym stanem istnienia..

#udostępniono zdjęcia dzięki uprzejmości unsplash.com

Przypominam Ci o swoim koncie na BayCoffee, czyli platformie do wspierania internetowych twórców. Klikając w link poniżej, możesz wesprzeć moją działalność stawiając mi wirtualną kawę.

Możesz również polubić

Dodaj komentarz