Niestabilność emocjonalna: Maska spokoju która kryje chaos
Znasz takich ludzi – na zewnątrz opanowani, uśmiechnięci, niby wszystko gra. A potem nagle bum – dramat z dupy, emocjonalny sabotaż, wybuch jak z granatu wrzuconego do pokoju dziecięcego. I zostajesz z pytaniem: „Co, do cholery, właśnie się wydarzyło?” Witaj w świecie niestabilności emocjonalnej – miejscu, gdzie maska spokoju to tylko kamuflaż dla chaosu, który wrze pod powierzchnią. To nie kaprys. To nie „taka osobowość”. To ukryta wojna. I nikt cię nie przygotował na to, jak wygląda życie z kimś, kto w środku płonie, a na zewnątrz udaje, że wszystko jest okej.
Co znajdziesz w tym artykule:
ToggleTo zdanie mogłoby być mantrą dla każdego, kto zmaga się z niestabilnością emocjonalną. Bo właśnie o to chodzi w tym całym piekle – żeby świat myślał, że wszystko jest okej. Że ogarniasz. Że jesteś tą samą osobą, którą znali wczoraj. Że nic się nie dzieje. Że jesteś normalny.
Tylko że nie jesteś. Bo to, co dzieje się pod powierzchnią, to nie delikatne wzburzenie. To jebana wojna.
Każdy dzień zaczyna się jak rosyjska ruletka. Nie wiesz, czy będzie względnie spokojnie, czy wystrzeli coś w środku tak mocno, że rozsadzi ci psychikę na kawałki. Może jedno spojrzenie. Może jedno słowo. Może ktoś nie oddzwoni. Może szef spojrzy zbyt chłodno.
I nagle w twojej głowie odpala się czerwony alarm. Serce zaczyna walić, emocje puchną jak balon – i pęka. Ale nie na zewnątrz. Nie, bo przecież nosisz maskę. Nauczyłeś się. Musiałeś się nauczyć. Bo kiedy byłeś szczery, kiedy pokazywałeś, co naprawdę czujesz – odrzucali cię. Wyśmiewali. Mówili, że przesadzasz. Że dramatyzujesz. Że nie masz prawa się tak czuć.
Więc nauczyłeś się milczeć. Ale emocje nie zniknęły. One urosły. I teraz robią ci rozpierdol w głowie każdego dnia.
Z jednej strony boisz się bliskości, bo każdy dotyk emocjonalny przypomina ci o tym, że znowu możesz zostać zraniony. Z drugiej strony błagasz o tę bliskość, bo twoje wnętrze krzyczy za miłością i akceptacją. I tak żyjesz w rozdarciu – między potrzebą a lękiem, między nadzieją a przekonaniem, że i tak wszystko spieprzysz.
Niestabilność emocjonalna to nie fanaberia. To nie „zmienność nastroju”. To chroniczny, wyniszczający konflikt wewnętrzny, który niszczy ci życie od środka. To uczucie, że nie masz steru. Że jesteś pasażerem w rozpędzonym pociągu, który może wykoleić się w każdej chwili. I to nie tylko boli. To wykańcza. Fizycznie, psychicznie, egzystencjalnie.
A najgorsze? Że świat tego nie widzi. Bo wyglądasz normalnie. Bo się uśmiechasz. Bo potrafisz być zabawny, charyzmatyczny, nawet inspirujący.
Nikt nie ma pojęcia, że w środku jesteś jak pole bitwy, gdzie własne emocje cię rozszarpują. I przez to czujesz się jeszcze bardziej samotny. Bo skoro nikt nie widzi wojny, nikt też nie przysyła pomocy.
To właśnie jest niestabilność emocjonalna. Życie w ukrytym piekle, którego nie możesz pokazać, bo świat nie wie, co z nim zrobić. Więc udajesz. Ale ile jeszcze można? Ile można być spokojną twarzą z wojną w sercu? Ile można nie eksplodować?
Jeśli to czytasz i coś ci się w środku poruszyło – to znaczy, że może znasz ten stan aż za dobrze. I wiedz jedno: to nie jest twoja wina. Ale odpowiedzialność za to, co z tym zrobisz – już tak.
Możesz dalej ukrywać się za maską. Możesz też w końcu zacząć szukać sposobu, by ten wewnętrzny front zaczął się wyciszać. Bo nawet wojna kiedyś się kończy. Ale tylko wtedy, kiedy ktoś odłoży broń.
Gotowy?
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:
Jak opanować swoje emocje: Sprawdzone techniki regulacji emocjonalnej
Czy zdarza Ci się reagować impulsywnie w stresujących sytuacjach? Czujesz, że złość, frustracja lub lęk przejmują nad Tobą kontrolę? Regulacja emocji to klucz do wewnętrznej równowagi, lepszych relacji i skutecznego działania, nawet pod presją. Dobra wiadomość? Można się tego nauczyć!
Niestabilność emocjonalna z psychologicznego punktu widzenia
Z psychologicznego punktu widzenia, niestabilność emocjonalna (inaczej: labilność emocjonalna) to cecha osobowości lub objaw zaburzeń psychicznych, polegający na nadmiernej reaktywności emocjonalnej, szybkich i intensywnych zmianach nastroju oraz trudności w regulowaniu emocji.
Osoba taka reaguje impulsywnie, często nieadekwatnie do sytuacji, a jej emocje są krótkotrwałe, lecz skrajne – od euforii do rozpaczy, od spokoju do furii.
Niestabilność emocjonalna jest typowa dla kilku zaburzeń osobowości, w tym:
Osobowości borderline (z pogranicza)
Zaburzeń afektywnych dwubiegunowych (ChAD)
Osobowości narcystycznej i histrionicznej
Zespołu stresu pourazowego (PTSD)
ADHD u dorosłych
Objawy niestabilności emocjonalnej
Choć na zewnątrz osoby emocjonalnie niestabilne często uchodzą za „normalne”, a nawet towarzyskie, zabawne i wrażliwe, ich wnętrze przypomina nieustanną burzę. Oto, co często obserwujemy:
Gwałtowne wahania nastroju – radość przechodzi w złość, spokój w rozpacz, bez żadnej logiki.
Impulsywność – działania pod wpływem emocji: krzyk, płacz, ucieczka, agresja, groźby, zerwania relacji, wydatki, zachowania ryzykowne.
Problemy z kontrolą złości – tzw. „emocjonalne wybuchy”.
Nadmierna wrażliwość na krytykę i odrzucenie – nawet niewinne uwagi mogą wywołać silną reakcję.
Poczucie pustki i niestabilna tożsamość – osoba sama nie wie, kim jest i czego chce.
Skrajne postrzeganie ludzi – idealizowanie lub dewaluacja (tzw. mechanizm „splitu”).
Bomba z opóźnionym zapłonem – metafora, która mówi wszystko
Osoby z niestabilnością emocjonalną funkcjonują jak bomby z opóźnionym zapłonem. Na zewnątrz potrafią być opanowane, miłe, kompetentne. Noszą maskę normalności – i to właśnie czyni ich tak trudnymi do zidentyfikowania. W rzeczywistości pod tą maską skrywają nieprzetworzone emocje, traumę, wewnętrzny chaos.
Wystarczy punkt zapalny: konflikt, odmowa, rozczarowanie, uczucie odrzucenia. I następuje eksplozja, która rani ich samych i wszystkich w zasięgu rażenia. Partnerzy, dzieci, współpracownicy – wszyscy mogą stać się ofiarą nieprzewidywalnych wybuchów emocji.
Największą ofiarą jest jednak oni sami – bo każdy wybuch wzmacnia w nich poczucie winy, samotności i odrzucenia. A im więcej wybuchów, tym mocniej utwierdzają się w przekonaniu, że są „inni”, „toksyczni”, „niekochani”.
Dlaczego tak się dzieje? Psychologiczne podłoże niestabilności
Niestabilność emocjonalna rzadko pojawia się znikąd. Jej źródeł należy szukać w:
1. Wczesnych doświadczeniach z dzieciństwa
Przemoc emocjonalna lub fizyczna
Brak stabilnego, bezpiecznego przywiązania
Rodzice o niestabilnej psychice
Nadopiekuńczość lub całkowite zaniedbanie
2. Braku modelu zdrowej regulacji emocji
Dziecko nie nauczyło się nazywać i przeżywać emocji. W dorosłości reaguje emocjami, które nie zostały przetworzone – tak, jakby nadal było bezradnym dzieckiem.
3. Uwarunkowaniach biologicznych
Niektóre osoby są bardziej podatne genetycznie na intensywne reakcje emocjonalne – ich układ nerwowy jest bardziej wrażliwy na bodźce.
Konsekwencje dla otoczenia
Bycie blisko osoby z niestabilnością emocjonalną może być emocjonalną kolejką górską. Ich bliscy często:
Czują się winni, odpowiedzialni za ich wybuchy
Stają się nadmiernie ostrożni, „chowają się” emocjonalnie
Przechodzą przez ciągłe cykle napięcia, eksplozji i „przeprosin”
Uczą się tłumić swoje potrzeby i emocje, żeby nie „odpalić bomby”
W relacjach zawodowych może to prowadzić do nieprzewidywalnych konfliktów, mobbingu, zmiennych wyników pracy czy wypalenia całego zespołu
Czy z niestabilnością emocjonalną można sobie poradzić
Tak. Ale nie ma tu magicznej tabletki, nie ma drogi na skróty, nie ma cudownej afirmacji, która sprawi, że zniknie emocjonalna burza. Poradzenie sobie z niestabilnością emocjonalną to proces. Długi, niewygodny, czasem cholernie bolesny – ale możliwy.
Kluczem jest nie tylko zrozumienie, co się z tobą dzieje, ale przede wszystkim: dlaczego i co możesz z tym zrobić. To proces zdejmowania kolejnych masek, które powstały jako mechanizmy przetrwania – aż odsłoni się to, co autentyczne i naprawdę nasze.
Najpierw trzeba mieć odwagę zrobić pierwszy krok: uznać problem. Nie zamiatać go pod dywan. Nie racjonalizować. Nie wmawiać sobie, że „wszyscy mają jakieś wahania nastroju” albo że „jestem po prostu wrażliwy/a”. Chodzi o szczerość wobec samego siebie: „Nie panuję nad swoimi emocjami. Ranię innych. Ranię siebie. I nie chcę tak dłużej.” Tylko wtedy zaczyna się prawdziwa zmiana.
Kolejnym niezbędnym krokiem jest psychoterapia – i nie byle jaka. W przypadku niestabilności emocjonalnej najlepiej sprawdza się terapia dialektyczno-behawioralna (DBT), która została stworzona specjalnie z myślą o osobach z osobowością borderline, zaburzeniami emocji i chronicznym cierpieniem wewnętrznym.
DBT nie tylko uczy technik radzenia sobie z emocjami, ale też rozwija uważność, akceptację i zdolność do tworzenia zdrowych relacji. To terapia, która daje narzędzia – ale wymaga pracy. Konfrontacji. Czasem wielu łez. Ale jeśli wytrwasz, daje fundamenty pod zupełnie nowe życie.
W wielu przypadkach emocjonalna niestabilność ma swoje korzenie głęboko w przeszłości – w traumach, zaniedbaniach, przemocy lub chaosie emocjonalnym wyniesionym z domu. Dlatego nie można pominąć terapii traumy.
W tym miejscu mogą pomóc podejścia takie jak EMDR (Eye Movement Desensitization and Reprocessing), Somatic Experiencing czy psychoterapia psychodynamiczna, które pomagają dotknąć bólu tam, gdzie powstał – i w końcu zacząć go integrować, zamiast odgrywać.
Ale być może najważniejszym i najbardziej transformującym elementem całego procesu jest praca nad tożsamością i granicami – czyli nad tym, kim jesteś naprawdę. Bo osoby z niestabilnością emocjonalną bardzo często nie mają poczucia spójnej tożsamości. Ich „ja” jest chwiejne, zależne od emocji, ludzi, sytuacji.
Są jak liść miotany przez wiatr emocji – a nie jak drzewo, które wie, gdzie ma korzenie. Trzeba więc uczyć się siebie od nowa. Odkrywać swoje wartości, potrzeby, pragnienia. I uczyć się wyrażać je w zdrowy sposób, zamiast emocjonalnych wybuchów czy dramatycznych gestów.
I tu właśnie wchodzi inteligencja emocjonalna – czyli zdolność do rozumienia, nazwania, regulowania i wyrażania emocji.
Rozwijanie jej to nie filozofia, to konkretna praktyka. Uczysz się zauważać, co czujesz zanim wybuchniesz. Rozpoznawać, skąd to uczucie się wzięło. Uczyć się je trzymać – bez wypierania, ale i bez zalewania innych.
Budujesz przestrzeń pomiędzy bodźcem a reakcją. Przestajesz być niewolnikiem impulsu. To właśnie tu kończy się automatyczne „odpalanie się” – a zaczyna świadome życie.
Jak to zrobić? Przede wszystkim:
Praktykuj uważność (mindfulness) – codziennie, nawet przez kilka minut. To rozwija zdolność obserwacji emocji bez natychmiastowego działania.
Prowadź dziennik emocji – zapisuj, co czujesz, kiedy, dlaczego. To uczy rozpoznawania schematów.
Ucz się komunikacji emocji – mów o tym, co czujesz, zanim wybuchniesz. Trudne? Tak. Ale wykonalne.
Ćwicz samoświadomość i empatię – wobec siebie i innych. To nie miękkie bzdury. To konkretna umiejętność, która zmienia wszystko.
To nie będzie szybka droga. Nie będzie łatwa. Ale będzie warta każdego kroku. Bo kiedy nauczysz się rozpoznawać swoje emocje i nie pozwolisz im rządzić sobą, zaczynasz odzyskiwać władzę nad swoim życiem.
A wtedy… nie jesteś już bombą z opóźnionym zapłonem. Jesteś kimś, kto potrafi stać spokojnie w środku burzy – i nie niszczyć wszystkiego wokół.
A to już jest cholernie wielka różnica..
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:
Dysregulacja emocjonalna: Rozregulowanie układu nerwowego i jego wpływ na zdrowie psychiczne
W tym artykule zgłębimy ten temat, omawiając przyczyny, objawy oraz skuteczne strategie zarządzania tym złożonym zjawiskiem. Odkryjemy, jakie konsekwencje ma dla naszego codziennego funkcjonowania oraz jakie narzędzia i techniki mogą pomóc nam odzyskać kontrolę nad emocjami i poprawić nasze samopoczucie psychiczne.
Podsumowanie
Emocjonalna niestabilność to jakbyś żył w ciele z uszkodzonym systemem alarmowym – każdy dźwięk wydaje się być zagrożeniem. To właśnie sedno tego, o czym mówimy.
Wewnętrzny system, który powinien odróżniać realne niebezpieczeństwo od codziennych bodźców, działa jak nadpobudliwy czujnik dymu – uruchamia się przy każdej iskrze, nawet tej, która nie grozi pożarem. I tak osoba z niestabilnością emocjonalną funkcjonuje w stanie ciągłego napięcia, jakby życie było nieustającym polem minowym.
Ktoś coś powie – niewinnie, przypadkiem – a jej mózg interpretuje to jak atak. Spojrzenie, ton głosu, opóźniona odpowiedź na wiadomość, zmiana planów – wszystko staje się sygnałem: „nie jesteś bezpieczny”, „zaraz wydarzy się coś złego”, „znowu cię zostawią”, „znowu nie jesteś wystarczający”.
Życie w takim stanie to nie życie – to ciągła walka o przetrwanie. Nieustanny stan czuwania, w którym nie ma miejsca na relaks, bliskość, autentyczność. Bo jak zaufać rzeczywistości, skoro twój własny system ostrzegawczy nie daje ci ani chwili wytchnienia?
A najtrudniejsze w tym wszystkim jest to, że ten alarm słychać tylko wewnątrz. Świat z zewnątrz nie widzi syren, nie widzi dymu, nie czuje ognia.
Dlatego tak wiele osób z emocjonalną niestabilnością czuje się samotnie. Jakby krzyczały w próżnię. Jakby błagały o pomoc w języku, którego nikt nie rozumie. I może właśnie dlatego ten tekst powstał – żeby nazwać to, co niewidzialne. Żeby powiedzieć głośno, że to, co się dzieje w środku, jest prawdziwe, realne i zasługuje na uwagę.
Bo tylko wtedy, gdy uznamy istnienie tej wojny, możemy zacząć ją kończyć. Może nie od razu. Może nie bez bólu. Ale z każdym kolejnym krokiem – coraz ciszej, coraz spokojniej, coraz bardziej jak życie, a nie pole bitwy..
#udostępniono zdjęcia dzięki uprzejmości unsplash.com
Przypominam Ci o swoim koncie na BayCoffee, czyli platformie do wspierania internetowych twórców. Klikając w link poniżej, możesz wesprzeć moją działalność stawiając mi wirtualną kawę.

Dodaj komentarz