Przekraczanie poziomów świadomości: Matryca istnienia i droga ku przebudzeniu

Przekraczanie poziomów świadomości

W każdej chwili masz moc przekształcania swojej rzeczywistości. Twoja świadomość jest kluczem do uwolnienia się od ograniczeń ego, które trzymają cię w pułapce niskich wibracji. Przekraczanie poziomów świadomości to droga do prawdziwej wolności, do pełnego zrozumienia swojej głębokiej natury. Przebudzenie nie jest tylko celem – to proces, który prowadzi cię ku jedności, harmonii i nieograniczonej energii. Wkraczając na tę ścieżkę, zaczynasz wznosić się ponad świat ograniczeń, by odkrywać nieznane dotąd wymiary istnienia. W tym artykule podejmuję się trudnego zadania zinterpretowania myśli Davida Hawkinsa oraz jego teorii dotyczącej przekraczania poziomów świadomości, aby pomóc ci lepiej zrozumieć, jak te zasady mogą stać się drogowskazem na ścieżce duchowego przebudzenia.

„Każda osoba, która podnosi swój poziom świadomości, oddziałuje na otoczenie. Jednostka na poziomie 600 równoważy negatywność tysięcy ludzi żyjących w niższych stanach świadomości.”

To, co David R. Hawkins przekazuje w swojej książce „Siła kontra Moc”, porusza do głębi i daje nadzieję tym, którzy czują się zniechęceni ogromem cierpienia, chaosu czy toksycznych emocji obecnych w świecie. 

Według jego badań nad poziomami świadomości, jedna osoba, która osiągnęła poziom 600 – stan głębokiego pokoju, bezwarunkowej miłości i duchowego przebudzenia – ma energetyczną moc równoważenia negatywności tysięcy innych ludzi funkcjonujących w niższych stanach, takich jak lęk, wstyd, gniew czy apatia.

To nie jest metafora. Hawkins mówi o konkretnym, mierzalnym wpływie energetycznym. Taka osoba nie musi przemawiać, działać aktywnie w przestrzeni publicznej czy ratować świata z megafonem w ręku. Sama jej obecność, wewnętrzna cisza i spójność z prawdą wpływają na otoczenie. To, kim jesteśmy w środku, ma realne znaczenie – nie tylko dla nas samych, ale również dla całej zbiorowej świadomości.

Kiedy ktoś żyje w zgodzie z miłością, nie ocenia, nie reaguje lękiem ani złością – jego energia staje się kotwicą spokoju dla innych.

Może to być ktoś, kto żyje skromnie, nie jest rozpoznawalny ani szczególnie aktywny w świecie zewnętrznym, ale jego duchowa jakość zmienia wszystko wokół. To dowód na to, że duchowa praca nad sobą nie jest czymś małym, niewidocznym czy oderwanym od rzeczywistości. To jeden z najbardziej znaczących darów, jakie można dać światu.

Jeśli więc kiedykolwiek myślisz, że Twoje medytacje, wewnętrzna praca, przebaczenie, wyciszanie ego czy świadome życie są tylko „dla Ciebie” – pamiętaj o tym, co mówił Hawkins. Jesteś światłem, które równoważy mrok – być może nawet bardziej, niż jesteś w stanie sobie wyobrazić.

Czym jest uniwersalna świadomość

Uniwersalna świadomość to fundamentalna matryca istnienia, pierwotne źródło wszystkiego, co istnieje – nieskończona, nielokalna inteligencja, która przekracza granice czasu, przestrzeni i materii. 

Nie jest ona uwięziona w fizycznym świecie, jaki znamy – nie obowiązują jej prawa fizyki, logika liniowego myślenia, ani potrzeba przyczynowości. To ona powołała do istnienia naszą planetę, życie w każdej postaci, a także przestrzeń, w której może zaistnieć ewolucja, zarówno biologiczna, jak i duchowa.

Świadomość przenika wszystko – od najmniejszej cząstki po największe galaktyki. Wszystko, co widzimy, i wszystko, czego nie widzimy, zbudowane jest z jednej, duchowej energii. Ta energia posiada swoje poziomy – od najniższych, ledwie utrzymujących istnienie, po najwyższe, które wyrażają czystą miłość, współczucie i zjednoczenie z boskością. 

Na skali stworzonej przez dr. Davida R. Hawkinsa, ta energia rozciąga się od poziomu „1”, oznaczającego minimalne przebłyski życia, aż do „1000” – najwyższej duchowej częstotliwości dostępnej na Ziemi, utożsamianej z postaciami takimi jak Jezus czy Budda.

W miarę jak człowiek podnosi swoją wibrację – a więc oczyszcza swoje wnętrze z lęku, wstydu, dumy i oporu – zaczyna doświadczać życia z zupełnie innej perspektywy. Zamiast widzieć w innych zagrożenie, widzi bratnie dusze. Zamiast walki – współpracę. Zamiast cierpienia – drogę do wzrostu.

To właśnie ten wewnętrzny ruch ku górze jest prawdziwym duchowym przebudzeniem.

 

Ego – Pradawny stróż przetrwania

Wraz z pojawieniem się życia zwierzęcego na naszej planecie, narodziło się także ego. Jego zadanie było jasne – przetrwać. Działało według prostych zasad: znajdź pożywienie, zdobądź partnera, broń terytorium.

Było niezbędne dla ewolucji biologicznej i zapewnienia ciągłości życia. Jednak w świecie ludzi ego zaczęło przejmować kontrolę nad świadomością, ograniczając naszą perspektywę do lęków, instynktów i rywalizacji.

Ego funkcjonuje w ramach schematów: „ja kontra inni”, „mój interes ponad wszystko”, „muszę wygrać, by nie przegrać”. W tym stanie człowiek postrzega świat jako pole bitwy, a życie jako nieustanną walkę. Choć ego bywa pomocne, bo chroni nas przed zagrożeniami, to w nadmiarze staje się ciężarem – źródłem bólu, konfliktów i duchowego zamknięcia.

 

Od ego do pokory 

Dr. Hawkins wielokrotnie podkreślał, że walka z ego nie prowadzi do uzdrowienia. Wręcz przeciwnie – prawdziwa transformacja zaczyna się od akceptacji. 

Kiedy przestajemy wypierać nasze niedoskonałości i zamiast tego uznajemy je z czułością i pokorą, w naszym wnętrzu zaczyna zachodzić głęboka przemiana. Taka postawa nie osłabia nas – przeciwnie, daje siłę. Uczy wewnętrznego bezpieczeństwa, emocjonalnej odporności i autentycznego kontaktu z samym sobą.

Wielu ludzi unika konfrontacji z własnymi słabościami, bo utożsamiają je z porażką. Tymczasem prawda jest odwrotna – największą porażką jest zaprzeczanie własnej ludzkiej naturze. 

To właśnie brak odpowiedzialności za swoje błędy prowadzi do wielu niepotrzebnych dramatów, zwłaszcza w relacjach. Kiedy ego czuje się zaatakowane, natychmiast uruchamia mechanizmy obronne: zrzuca winę, szuka wroga, manipuluje. Tak rodzą się konflikty – często z pozornie błahych powodów.

Ale jest inne wyjście – pokora. Nie ta pełna wstydu i samokrytyki, ale pokora jako uznanie, że jesteśmy w drodze. Że mamy prawo popełniać błędy, ale też moc, by je naprawiać. 

Kiedy człowiek zaczyna patrzeć na swoje wady z łagodnością i szczerością, przestaje potrzebować ataku i obrony. Zaczyna rozumieć, że nie musi „wygrywać”, by być szczęśliwym – wystarczy, że będzie prawdziwy.

 

Wszystko jest doskonałe w swej niedoskonałości

Na wyższych poziomach świadomości pojawia się głębokie zrozumienie: wszystko ma swój sens. Każda emocja, każda relacja, każde doświadczenie – nawet cierpienie – służy wzrostowi świadomości. 

W tym stanie człowiek przestaje osądzać siebie i innych. Zamiast tego zaczyna dostrzegać piękno we wszystkim, co się wydarza.

Nie znaczy to, że cierpienie znika całkowicie – ale przestaje być źródłem rozpaczy. Zaczyna być traktowane jako wezwanie do transformacji. 

Osoby, które pozostają na niższych poziomach świadomości, nadal są częścią całości – mają swoje miejsce, swoją wartość. Ale to, jak długo pozostaną w tym stanie, zależy od ich gotowości do podjęcia wewnętrznej pracy.

I właśnie dlatego pokora jest tak ważna. Jest pierwszym krokiem ku wolności. To cicha decyzja, by przestać walczyć z życiem i zacząć się z nim współbrzmieć. A kiedy człowiek sięga po tę postawę, w naturalny sposób zaczyna podnosić swoją wibrację – nie z wysiłku, ale z prawdy.

Podróż bohatera

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:

Podróż bohatera i jego podstawowe archetypy

Podróż bohatera to nie bajka dla marzycieli ani duchowe placebo dla zagubionych — to opowieść zakorzeniona w głębokiej strukturze ludzkiej psychiki. Joseph Campbell, opierając się na pracach Carla Gustava Junga i badając mitologie całego świata, zrozumiał, że wszystkie kultury – niezależnie od czasu i miejsca – opowiadają tę samą historię przemiany. To znaczy, że archetypiczna droga bohatera odbija realny, psychologiczny proces rozwoju człowieka.

Przekraczanie poziomów świadomości

Hawkins w swojej książce Transcending the Levels of Consciousness przedstawia mapę rozwoju duchowego człowieka, analizując kolejne poziomy świadomości – od tych nacechowanych lękiem i cierpieniem, aż po stany pełne miłości, spokoju i oświecenia. 

Każdy poziom to nie tylko określony sposób postrzegania rzeczywistości, ale również konkretna częstotliwość energetyczna, która wpływa na nasze życie, relacje i wybory.

Co istotne, Hawkins nie tylko opisuje te stany, ale również wskazuje praktyczne metody, dzięki którym możliwe jest podniesienie własnych wibracji i przejście na wyższy poziom istnienia. Zamiast skupiać się na zewnętrznej walce, autor zachęca do wewnętrznego oczyszczenia i poddania się wyższej inteligencji, która prowadzi nas ku uzdrowieniu i pełni.

🔹Niskie wibracje: Energia autodestrukcji

Na samym dole skali znajdują się stany skrajnie niskiej wibracji – reprezentowane symbolicznie kolorem czerwonym. Osoby funkcjonujące na tym poziomie są często ospałe, apatyczne, przygniecione ciężarem emocji takich jak wstyd, wina, żal czy bezsilność.

Życie postrzegane jest jako cierpienie, a motywacja do działania niemal nie istnieje. Dominują postawy autodestrukcyjne, uzależnienia, depresja, wycofanie społeczne. Brakuje poczucia sprawczości – to poziom, w którym wszystko wydaje się beznadziejne.

🔹Żółta strefa: Ego na pierwszym planie

W miarę jak wzrasta energia duchowa, pojawia się więcej siły życiowej – ale nadal jest ona kierowana głównie przez mechanizmy przetrwania. Żółty poziom reprezentuje stany takie jak strach, pożądanie, złość czy duma. Człowiek jest już bardziej aktywny, może działać skutecznie, ale często w sposób reaktywny, napędzany przez ego, porównania i rywalizację.

Wewnętrzne bezpieczeństwo jest uzależnione od zewnętrznych sukcesów, aprobaty innych, posiadania. Chociaż to poziomy „aktywizujące”, nadal pozostają niestabilne, ponieważ emocje są uzależnione od tego, co dzieje się wokół.

🔹Zielona strefa: Entuzjazm i potencjał zmiany

Poziomy takie jak chęć, akceptacja czy racjonalność reprezentują kolory bliższe zieleni. Osoby funkcjonujące na tym poziomie mają już dużo więcej energii i są zmotywowane, by coś zmienić – w sobie i w świecie. Mają poczucie misji, chcą działać, rozwijać się, edukować.

Ale to właśnie tutaj często pojawia się niebezpieczeństwo „duchowego ego” – działania z potrzeby kontroli, wpływu, dominacji pod przykrywką ideałów. Wciąż wiele zależy od zewnętrznej gratyfikacji.

🔹Odwaga – Punkt przełomowy (Poziom 200)

Najważniejszy próg w mapie Hawkinsa to poziom odwagi – oznacza on wejście na pozytywną stronę skali. To pierwszy poziom, na którym człowiek czuje się dobrze nie dlatego, że wszystko w życiu się układa, ale dlatego, że żyje w zgodzie ze swoją wewnętrzną prawdą.

Tutaj zaczyna się prawdziwa transformacja. Osoba na tym poziomie przestaje szukać potwierdzenia swojej wartości na zewnątrz. Przestaje uciekać od swoich lęków i cieni. Zaczyna brać odpowiedzialność za siebie – nie z poczucia winy, lecz z wewnętrznego wyboru.

To poziom, na którym integralność – spójność między wartościami, słowami i czynami – staje się ważniejsza niż szybki zysk, pochwała czy wygoda.

 

Jak osiągnąć poziom Odwagi?

1. Zacznij od wdzięczności

Zauważ to, co w Twoim życiu działa. Nawet jeśli są to drobiazgi – ciepła herbata, dach nad głową, uśmiech od nieznajomego. Wdzięczność jest energetyczną windą – pozwala podnieść się z negatywnych emocji i skupić na tym, co wspiera życie.

2. Zadaj sobie ważne pytania

– Co jest dla mnie naprawdę ważne?
– Jak postąpiłaby osoba z wewnętrzną uczciwością?
– Czy to, co robię, jest zgodne z moimi wartościami?

Szczera refleksja nad tymi pytaniami może być punktem zwrotnym.

3. Odpuść potrzebę bycia „w porządku”

Nie musisz mieć zawsze racji. Nie musisz nikomu niczego udowadniać. To Twoje czyny mówią najwięcej o Twojej prawdzie. Hawkins podkreśla, że osobista prawda nie potrzebuje obrony – ona po prostu jest.

4. Pokonaj strach przez działanie

Największą przeszkodą w osiągnięciu odwagi jest strach. Ale – jak zauważa Hawkins – odwaga to nie brak strachu, ale gotowość, by się z nim zmierzyć. Oznacza to działanie pomimo lęku, z zaufaniem, że jesteś odpowiedzialny za swoją intencję, niekoniecznie za efekt, który może zależeć od wielu czynników zewnętrznych.

Odwaga to punkt wyjścia do dalszej duchowej ewolucji. Bez niej nie można przejść do stanów takich jak bezwarunkowa miłość, radość, pokój czy oświecenie. Dopiero człowiek, który przestał uciekać przed sobą, może odkryć głęboki sens istnienia.

To nie świat musi się zmienić – to ty musisz być gotowy stanąć w prawdzie wobec siebie. I to właśnie jest esencja odwagi w duchowym rozumieniu.

Przekraczanie poziomów świadomości
🔹Neutralność: Przestrzeń wewnętrznego uspokojenia

Na drodze duchowego rozwoju i wzrastania poziomu świadomości, po przejściu przez odwagę, kolejnym przystankiem jest neutralność. 

To przestrzeń głębokiego spokoju, gdzie wewnętrzne napięcia ustępują, a życie przestaje być nieustanną walką. Jednak to dopiero wstęp do bardziej aktywnych i radosnych stanów, które czekają dalej — zwłaszcza poziomu chęci, będącego zaproszeniem do pełniejszego uczestnictwa w życiu.

Neutralność to stan, w którym człowiek uwalnia się od sztywnego przywiązania do racji, poglądów i przekonań. Osoba neutralna nie musi już bronić swoich pozycji — zamiast postrzegać rzeczywistość w kategoriach „tak lub nie”, „dobrze czy źle”, dostrzega szerszą perspektywę, opartą na zasadach, elastyczności i akceptacji.

Taka osoba przestaje utożsamiać się z wynikiem działań. Porażka nie jest już źródłem lęku, frustracji czy samooceny. Nieudana rozmowa kwalifikacyjna? To tylko jedno z doświadczeń. Odmowa? To nie koniec świata. Neutralność daje wewnętrzną pewność, że życie przyniesie inne okazje — inne prace, inne relacje, inne możliwości.

W odróżnieniu od tych, którzy dopiero weszli w poziom odwagi i muszą przypominać sobie, że liczy się intencja, nie rezultat, osoba neutralna już to wie i tym żyje. Nie przeżywa już wewnętrznych dramatów, nie szuka rozpaczliwie aprobaty ani nie walczy z rzeczywistością. Zamiast tego wybiera łagodność, uważność i dystans do ego.

Neutralność jest też przestrzenią, w której można odnaleźć spokój po długich zmaganiach z emocjami niższych poziomów — takimi jak wstyd, poczucie winy, lęk czy frustracja. 

Jednak neutralność, mimo że kojąca, bywa też bierna. Osoba na tym poziomie nie angażuje się jeszcze w pełni w życie, unika skrajności, ale również nie doświadcza pełni radości i ekscytacji związanej z wyższymi poziomami wibracyjnymi.

 

🔹Milowy krok naprzód: Chęć życia

Aby iść dalej, trzeba przekroczyć poziom neutralności. Kolejnym poziomem jest chęć — energia zaangażowania, otwartości i wewnętrznego entuzjazmu. To moment, w którym człowiek przestaje tylko obserwować, a zaczyna działać — z miłością, pasją i ufnością.

Osoba chętna nie opiera się już życiu. Nie traci energii na wewnętrzne konflikty ani opór wobec tego, co się dzieje. Skupia się nie na tym, czego nie chce, ale na tym, czego pragnie. Zamiast walczyć, kieruje się ku celom z lekkością i determinacją, nawet jeśli oznacza to zaczynanie od zera.

Chętni ludzie potrafią odnaleźć radość nawet w najprostszych zadaniach. Nie wykonują ich z przymusu ani oczekując pochwały, ale z naturalnej potrzeby bycia częścią życia. 

Ich nastawienie przyciąga obfitość — zarówno w wymiarze emocjonalnym, jak i materialnym. Nie muszą promować siebie, nie potrzebują blasku uznania. Po prostu robią swoje — z sercem, szacunkiem dla siebie i innych oraz z pokorą, która pozwala im być bardziej świadomymi własnych błędów i ograniczeń.

Jednym z istotnych aspektów poziomu chęci jest zdolność do przyjmowania informacji zwrotnych bez egoistycznych mechanizmów obronnych

Tam, gdzie duma reaguje złością, zaprzeczeniem czy projekcją, osoba chętna przyjmuje krytykę z otwartością i traktuje ją jako szansę do wzrostu. To znak głębokiej wewnętrznej stabilności, niezależnej od zewnętrznych opinii.

Neutralność przynosi ciszę i dystans, ale dopiero chęć pozwala człowiekowi zacząć w pełni żyć. Duchowy rozwój nie kończy się na zrozumieniu — potrzebuje działania, uczestnictwa i otwartości na ludzi, doświadczenia i nowe możliwości. 

To właśnie dzięki chęci budujemy wewnętrzne zaufanie, rozwijamy współczucie i zapraszamy do swojego życia prawdziwą obfitość.

🔹Akceptacja i rozum: Dwa etapy przebudzenia wewnętrznego

Na ścieżce duchowego rozwoju przychodzi moment, w którym przestajemy widzieć siebie jako ofiary losu. Przechodzimy wewnętrzną przemianę – z poczucia bezsilności w kierunku dojrzałości i sprawczości. 

Ten przełomowy etap nazywany jest poziomem akceptacji. To tu człowiek zaczyna naprawdę rozumieć, że nie jest już niewolnikiem okoliczności – że ma w sobie moc, by kształtować własne życie.

Osoba, która osiągnęła poziom akceptacji, nie żyje już w oporze wobec tego, co jest. Nie walczy z rzeczywistością – współdziała z nią. Odpowiedzialność nie jest już ciężarem, lecz przywilejem. Taki człowiek wie, że ma wpływ, i ten wpływ wykorzystuje mądrze.

W przeciwieństwie do niższych poziomów świadomości, gdzie dominuje emocjonalna polaryzacja, lęk, poczucie winy czy potrzeba kontroli, akceptacja przynosi wewnętrzny spokój i elastyczność

Nie ma potrzeby oceniania innych, ponieważ pojawia się głębokie zrozumienie, że każdy człowiek kroczy własną, unikalną ścieżką. To poziom, w którym życie zaczyna być postrzegane z poziomu serca, nie ego.

Ale choć akceptacja jest duchowym przełomem, nie jest końcem drogi.

 

🔹Rozum – Miecz świadomości, który tnie iluzję

Kolejnym etapem ewolucji świadomości jest rozum. To moment, w którym intelekt i duch spotykają się w nowej harmonii. Człowiek przestaje kierować się jedynie emocjami czy intuicją – zaczyna także używać potęgi umysłu w służbie prawdy, analizy i głębokiego zrozumienia.

Na poziomie rozumu człowiek zyskuje zdolność przetwarzania złożonych informacji, podejmowania trafnych decyzji i dostrzegania subtelnych zależności między rzeczami. Logiczne myślenie, otwartość umysłu i intelektualna uczciwość stają się fundamentem codziennego funkcjonowania.

Jednak ten poziom bywa kontrowersyjny. Jak zauważa wielu komentatorów, również tych krytycznie odnoszących się do prac Davida Hawkinsa – nie jest do końca jasne, dlaczego rozum miałby być wyższy niż akceptacja czy gotowość. 

W końcu wielu naukowców może operować na poziomie rozumu, pozostając jednocześnie w wibracji dumy czy ambicji. Ich błyskotliwość intelektualna nie zawsze idzie w parze z pokorą, współczuciem czy duchową dojrzałością.

To prowadzi nas do pewnej refleksji: czy rozum musi być zawsze duchowy? Czy może być narzędziem ego?

W kontekście rozwoju duchowego rozum nie jest celem samym w sobie. Jest mostem – łącznikiem między światem materii a światem ducha. Może wspierać duchową mądrość, ale może też być jej przeszkodą, jeśli stanie się sztywnym dogmatem. Kiedy umysł zaczyna wierzyć, że wie wszystko, zatrzaskuje drzwi przed prawdziwym poznaniem.

Z drugiej strony, rozum używany z pokorą i ciekawością staje się niezastąpionym sprzymierzeńcem duchowej eksploracji. To dzięki niemu ludzkość mogła wyjść z ciemnych wieków, wkroczyć w epokę oświecenia i otworzyć się na nowe idee. Bez rozumu nie byłoby nauki, filozofii, psychologii ani samego ujęcia poziomów świadomości.

Prawdziwa siła rozumu objawia się nie w zimnej analizie, lecz w połączeniu go z sercem. Człowiek, który rozumie zarówno mechanizmy świata, jak i prawa rządzące świadomością, jest zdolny do głębokiego wglądu. Taki człowiek nie tylko potrafi zbudować most, ale także wie, dokąd on prowadzi.

Na poziomie rozumu pojawia się pytanie: czy to, co robię, jest tylko logiczne, czy także sensowne i zgodne z moim sercem?

Właśnie w tej subtelnej różnicy tkwi duchowe wyzwanie tego etapu. Nie chodzi o to, by myśleć więcej, lecz by myśleć klarowniej, z większą świadomością i etycznym kompasem.

Nie zapominajmy: nawet najbłyskotliwszy umysł bez miłości błądzi, a nawet najczystsze serce bez jasności myśli może się zagubić..

Przekraczanie poziomów świadomości
🔹Miłość według Hawkinsa – Przekroczenie ego i przebudzenie serca

Na szczęście dr David R. Hawkins znacznie precyzyjniej opisuje kolejny poziom świadomości – poziom miłości. W jego ujęciu miłość to nie tylko emocja, ale zupełnie inny sposób bycia w świecie. 

W odróżnieniu od ego, które skupia się na tym, by być obsługiwanym, miłość płynie z potrzeby dawania i służenia innym. Osoba żyjąca na poziomie miłości jest pełna zrozumienia, troski i wsparcia – nie z przymusu, lecz z naturalnego wewnętrznego impulsu.

Miłość wypływa z głębi serca, nie z intelektu. Jest wolna od kalkulacji, oczekiwań i ukrytych motywów. To czysta energia, która przekracza granice, łączy ludzi ponad podziałami i nie zna pojęcia „ja kontra ty” – widzi jedność i wspólnotę. Kluczowe jest tu oddzielenie prawdziwej, duchowej miłości od zauroczenia, które często bywa jedynie projekcją pragnień ego.

Ego, jak już wcześniej wspomniano, kieruje się lękiem, potrzebą przetrwania i jednym z jego najstarszych biologicznych napędów – chęcią rozmnażania się. Z tej perspektywy „miłość” staje się warunkowa, oparta na posiadaniu, pożądaniu, emocjonalnej zależności czy romantycznej namiętności. To, co na początku jawi się jako fascynacja drugą osobą, jest często nieświadomą próbą zdobycia potwierdzenia własnej wartości, bezpieczeństwa lub spełnienia potrzeb emocjonalnych.

Jednak gdy pierwsze emocje opadają, a nowość zanika, wygasa także siła pożądania. To, co było nazywane miłością, okazuje się być jedynie chwilowym uniesieniem lub emocjonalną transakcją. W przeciwieństwie do tego, prawdziwa miłość rodzi się z głębokiego duchowego przebudzenia i zgodnego z nim sposobu życia.

Aby wznieść się na poziom prawdziwej miłości, potrzeba odwagi i gotowości do rezygnacji z mechanizmów ego – z potrzeby dominacji, kontroli, racji czy wygranej. Człowiek żyjący na tym poziomie rozumie, że każdy postępuje na miarę swojego poziomu świadomości i wewnętrznego rozwoju. Z tej perspektywy staje się możliwe prawdziwe przebaczenie – nie jako akt łaski, ale jako przejaw zrozumienia.

Na poziomie miłości ludzie rozumieją, że ci, którzy funkcjonują w stanie strachu, gniewu czy dumy, często nie są w stanie otworzyć się na dobroć czy empatię. Dla kogoś pogrążonego w dumie – która może być największym szczęściem, jakiego kiedykolwiek doświadczył – wyjście poza nią oznaczałoby utratę jedynego znanego źródła siły. Dlatego osoby pełne lęku i gniewu kurczowo trzymają się swoich postaw obronnych, nawet jeśli ranią innych.

Przebaczenie jest więc możliwe tylko wtedy, gdy człowiek potrafi spojrzeć głębiej – z poziomu serca, nie umysłu. Wymaga to zdolności do rezygnacji z własnej „pozycji”, którą Hawkins często nazywa „pozycjonalnością”. Choć autor nigdy nie definiuje tego pojęcia jednoznacznie, z kontekstu wynika, że chodzi o przywiązanie do konkretnego sposobu postrzegania siebie i świata, zwłaszcza wtedy, gdy służy ono ego.

Doskonałym przykładem tego mechanizmu jest cytat z jednego z rozdziałów Hawkinsa, w którym pisze: „Ego kocha cierpienie, bycie ofiarą, niezrozumianym, męczennikiem. W ten sposób zyskuje uwagę, poczucie ważności, sympatię – a nawet poczucie bycia bohaterem własnego dramatu.”

Oznacza to, że człowiek trzyma się cierpienia, ponieważ wiąże z nim pewne korzyści – emocjonalne wypłaty, które wzmacniają jego tożsamość i przekonania. Rezygnacja z tych „pozycji” jest trudna, bo wiąże się z utratą iluzorycznego poczucia siły. Jednak właśnie w tej rezygnacji otwiera się przestrzeń dla autentycznej wolności i spokoju.

Na poziomie miłości życie przestaje być walką o rację. Ludzie utożsamiają się z całą ludzkością, a nie tylko z własnym „ja”. Są przepełnieni troską, współczuciem i spokojem. Ich obecność ma transformującą moc – wpływa na innych bez słów, bez wysiłku.

Gdy miłość staje się bezwarunkowa, wibracja wzrasta do poziomu radości – stanu, w którym świat jawi się jako pełen boskości i harmonii. Synchronizacja wydarzeń w życiu takiej osoby następuje naturalnie, ponieważ jej osobista wola została zestrojona z Wolą Boską. Taka osoba promieniuje światłem – nie dlatego, że tego chce, ale dlatego, że tym światłem się stała.

🔹Prawdziwa radość 

Radość, oznaczona poziomem 540 w skali świadomości Hawkinsa, to znacznie więcej niż chwilowe uniesienie czy emocjonalna euforia, jakiej zazwyczaj doświadczamy w codziennym życiu. 

To stan głębokiego, bezwarunkowego szczęścia, które nie wynika z okoliczności zewnętrznych, lecz wypływa z wnętrza — z głębokiego połączenia ze sobą, ze świadomością istnienia oraz z duchową istotą rzeczywistości.

W odróżnieniu od poziomu miłości (500), na którym uczucie to bywa jeszcze kierowane ku konkretnym ludziom, ideom lub celom, radość staje się tutaj niezależna i bardziej duchowa. Osoba na tym poziomie nie kocha dlatego, że coś się wydarzyło — kocha, bo taka jest jej natura. Radość nie potrzebuje powodów. Ona po prostu jest.

Przykłady życia na poziomie radości:

  • Medytująca starsza kobieta, która siedząc w ciszy swojego ogrodu, doświadcza poczucia jedności z naturą — nie dlatego, że wszystko w jej życiu się układa, ale dlatego, że odkryła źródło spokoju i zachwytu w swoim wnętrzu.

  • Wolontariusz w hospicjum, który nie oczekuje niczego w zamian za swoją obecność, a mimo to emanuje ciepłem i wdzięcznością. Nawet w obliczu ludzkiego cierpienia potrafi dostrzegać piękno i świętość życia.

  • Artysta lub twórca, który traci poczucie czasu w stanie „flow,” w pełni oddając się procesowi tworzenia – nie po to, by zyskać uznanie, ale dlatego, że samo tworzenie jest dla niego modlitwą.

Na tym poziomie radość nie jest hałaśliwa ani powierzchowna. To raczej ciche promieniowanie — jak światło, które oświetla wszystko dookoła, nie próbując nikogo przekonywać. Ludzie przebywający w obecności kogoś na tym poziomie często czują się podniesieni na duchu, nawet jeśli nie rozumieją dlaczego.

To poziom, na którym ego traci władzę. Nie ma już potrzeby rywalizacji, kontrolowania czy udowadniania czegokolwiek. Życie staje się pełnym zaufania oddaniem — nie pasywnością, lecz głębokim współdziałaniem z wyższym porządkiem istnienia. 

Radość ta nie unika cierpienia, lecz je przekracza, patrząc na wszystko z perspektywy większego sensu i akceptacji.

 

Dlaczego radość jest wyżej niż miłość?

Miłość na poziomie 500 to już wysoki stan – pełna akceptacja, brak osądu, bezwarunkowe kochanie świata i ludzi. Ale… miłość ta wciąż jest relacyjna. Kochamy kogoś lub coś, jesteśmy emocjonalnie poruszeni, wciąż może pojawić się ból, jeśli utracimy obiekt miłości.

Radość natomiast, na poziomie 540, jest stanem świadomości samym w sobie – nie wymaga powodu ani zewnętrznego obiektu. To głęboka, wewnętrzna ekstaza, która nie zależy od niczego. Nie jest euforią. 

To raczej zachwyt istnieniem samym w sobie, promieniujący z wnętrza człowieka niezależnie od okoliczności.

Buddyzm i psychoterapia
🔹Podążanie drogą pokoju: Między autentycznością a transcendencją

Według Hawkinsa, poziom pokoju w jego mapie świadomości jest niemal niedostępny dla większości ludzi – na moment publikacji jego książki w 2005 roku miało do niego dotrzeć jedynie sześć osób na całym świecie. 

Jednym z powodów takiej rzadkości, jak twierdzi autor, jest to, że błogość, która towarzyszy temu stanowi, zdaje się wykluczać funkcjonowanie w zwykłym świecie. Można więc zapytać: czy ci, którzy osiągają pokój, opuszczają Ziemię, bo zakończyli swoją misję? A może przechodzą w inny wymiar istnienia, którego nie potrafimy pojąć ludzkim umysłem?

Hawkins nie udziela jednoznacznej odpowiedzi. Wspomina, że niektórzy pozostają – działają anonimowo dla dobra ludzkości lub stają się nauczycielami duchowymi. Inni z kolei, według niego, powracają do życia społecznego i stają się wybitnymi jednostkami, mistrzami w swoich dziedzinach. 

Pojawia się więc kolejne pytanie – czy te przebłyski geniuszu, które widzimy czasem u dzieci lub wyjątkowych twórców, mogą być rezultatem ich wcześniejszego kontaktu z wyższym poziomem świadomości? Czy są to istoty, które powróciły, by w nowej formie kontynuować służbę dla ludzkości?

W miarę jak Hawkins porusza się po wyższych poziomach duchowej ewolucji, jego przekaz staje się coraz bardziej symboliczny, nieuchwytny. Być może dlatego, że język – z natury ograniczony – nie jest w stanie uchwycić tego, co przekracza liniowe pojmowanie. 

A może dlatego, że sam autor, choć niezwykle rozwinięty duchowo, również pisał z perspektywy człowieka jeszcze związanej z formą. Im wyżej na skali świadomości, tym mniej miejsca na analizę – pojawia się czucie, obecność, czysta obserwacja.

Poziom pokoju, o którym pisze Hawkins, przypomina stan głębokiej medytacji – zawieszony poza czasem i przestrzenią, tętniący istnieniem, ale pozbawiony potrzeby działania. To stan, w którym nie ma już podziału na obserwatora i obserwowane. 

To, co obserwuje, staje się tym, co jest obserwowane. Świadomość zanurza się w jedności – bez słów, bez myśli, bez koncepcji. Cisza staje się pełnią, a obecność – najczystszą formą istnienia. Moc tej obecności nie wymaga dowodu ani spektakularnych efektów – ona po prostu jest. Delikatna, ale nieskończona.

 

🔹Samorealizacja — Stan niedualnej jedności

Poziomem świadomości, który następuje po pokoju, jest samorealizacja. Jest to punkt zwrotny, w którym zanika identyfikacja z osobowym „ja”, a tożsamość stapia się z uniwersalnym istnieniem. 

Osoba, która osiąga ten stan, przestaje postrzegać siebie jako oddzielną jednostkę — doświadcza siebie raczej jako świadomość obecna we wszystkim, przejawiająca się przez ciało, ale nieograniczona do jego formy.

Myślenie sekwencyjne, liniowe, które jest podstawowym sposobem działania umysłu, cichnie. Zamiast tego pojawia się nieliniowa obecność — bezczasowe bycie. To dlatego poziomy powyżej 600 na skali Hawkinsa nazywane są często stanem „braku umysłu” (no-mind). 

Nie chodzi tu o brak inteligencji, lecz o przekroczenie ograniczeń racjonalnego rozumowania i wejście w przestrzeń czystej świadomości, gdzie wszystko jest widziane takim, jakie jest — bez filtrów i interpretacji.

Osoby przebywające na tym poziomie stają się duchowymi przekaźnikami: ich pole energetyczne harmonizuje otoczenie, a ich obecność wpływa na zbiorową świadomość. Nawet jeśli nie wypowiadają ani słowa, ich milczenie wnosi spokój, równowagę i inspirację. 

W ich aurze transformują się napięcia, lęki i konflikty, a ludzie w ich obecności często doświadczają duchowego wglądu lub wewnętrznej przemiany.

 

🔹Pełne oświecenie — Transcendencja wszystkiego

Najwyższym poziomem duchowej ewolucji w opisie Hawkinsa jest stan pełnego oświecenia. Ten poziom jest otoczony tajemnicą — nie dlatego, że jest celowo ukrywany, lecz dlatego, że jego natura wymyka się językowi i logicznemu poznaniu. 

To rzeczywistość nie do uchwycenia przez myśl, opis czy nawet wyobrażenie.

W praktyce duchowej mówi się, że osoby, które przekroczyły ten poziom, są niezwykle rzadkie. Hawkins w swoich badaniach sugerował, że w czasie publikacji jego książki (rok 2005), na całym świecie żyła zaledwie jedna taka istota. 

Nie chodzi tu o elitarność, lecz o skalę głębokiego wewnętrznego poddania i zjednoczenia z Boskością, które niewielu potrafi urzeczywistnić w ludzkiej formie.

Osoby na tym poziomie funkcjonują poza strukturami ego. Nie posiadają już wewnętrznych blokad ani przywiązania do ról, tożsamości czy poglądów. Są całkowicie przeźroczyste dla przepływu boskiej energii, zwanej w niektórych tradycjach kundalini. 

Energia ta, zamiast być zablokowana w dolnych centrach, swobodnie wznosi się przez wszystkie czakry i przekracza koronę, łącząc człowieka z wymiarem czystej transcendencji.

Ten przepływ nie jest efektem technik czy ćwiczeń — jest owocem całkowitego poddania osobistej woli woli Źródła. Ego już nie walczy, nie próbuje, nie stawia warunków. Jest tylko obecność — czysta, pełna, promienna obecność, która nie należy do nikogo, a jednocześnie jest wszystkim.

Manifestacja kwantowa

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:

Manifestacja kwantowa: To nie magia To nauka

W tym artykule dowiesz się, na czym polega manifestacja kwantowa, jak działa i jak możesz ją wykorzystać do osiągnięcia swoich celów. Manifestacja kwantowa to proces, który łączy zasady fizyki kwantowej z technikami medytacji i relaksacji, aby wprowadzić w stan fizyczny to, co najpierw stworzyliśmy w naszym umyśle. Jest to sposób na połączenie się z polem kwantowym, które jest źródłem nieskończonych możliwości, kreatywności i obfitości.

 

Podsumowanie

David R. Hawkins podkreśla, że rozwój duchowy i ewolucja świadomości mogą zostać znacznie przyspieszone dzięki świadomemu połączeniu dwóch kluczowych sił: intencji oraz uwagi. 

Intencja — rozumiana jako wewnętrzne postanowienie, by wzrastać duchowo i przekraczać kolejne poziomy świadomości — działa jak wektor kierunkowy, który nadaje naszemu życiu sens i ukierunkowuje energię. 

Z kolei uważność — czyli czujne obserwowanie własnych myśli, emocji, reakcji, pragnień i lęków — pozwala nam lepiej rozumieć siebie, rozpoznawać automatyczne wzorce zachowań i świadomie je transformować.

Zgodnie z podejściem Hawkinsa, regularne praktykowanie intencji i uważności zwiększa nasze duchowe zasoby energetyczne. Dzięki temu jesteśmy w stanie szybciej i skuteczniej przekraczać niższe poziomy świadomości, które często wiążą się z cierpieniem, lękiem czy poczuciem oddzielenia. 

W miarę wzrostu świadomości, człowiek zaczyna dostrzegać, że nie musi już „walczyć” ani forsować zmian w sposób intelektualny czy emocjonalny — wystarczy głębokie wewnętrzne postanowienie. 

Na zaawansowanych etapach rozwoju duchowego, jak twierdzi Hawkins, sama intencja, utrzymywana w przestrzeni umysłu, może skutkować manifestacją rzeczywistości, ponieważ jej moc staje się znacznie większa niż siła działania wynikającego z czysto racjonalnego wysiłku.

W tym procesie szczególnie istotne stają się postawy pokory, cierpliwości, empatii i miłości. To one tworzą wewnętrzne środowisko sprzyjające transformacji. Hawkins zachęca, by pielęgnować zrozumienie dla ludzkich ograniczeń — zarówno swoich, jak i innych ludzi — i by otworzyć się na łagodność wobec tego, co jeszcze w nas niedoskonałe. 

W ten sposób duchowa ścieżka staje się nie tylko drogą osobistego przebudzenia, ale także formą służby — ponieważ każdy krok w górę na skali świadomości oddziałuje pozytywnie na zbiorową energię całej ludzkości..

Źródło: https://gabrielmohr.com/transcending-the-levels-of-consciousness/

#udostępniono zdjęcia dzięki uprzejmości unsplash.com

Przypominam Ci o swoim koncie na BayCoffee, czyli platformie do wspierania internetowych twórców. Klikając w link poniżej, możesz wesprzeć moją działalność stawiając mi wirtualną kawę.

Możesz również polubić